sobota, 8 czerwca 2013

Wstęp do weganizmu.

Kochani,


W ostatnim poście pisałam Wam tym jak bardzo zadowolona jestem z bycia wegetarianka. Wspominałam o metodzie małych kroczków.
I małymi kroczkami przechodzimy do powodu dla którego publikuje dziś posta.
Jako zaangażowana wegetarianka, z wykształcenia ekolożka i prywatnie miłośniczka natury bardzo interesuje się wszystkim co jest korzystne dla środowiska, zdrowia ludzi i zwierząt.
Miałam stycznośc z wieloma materiałami na temat weganizmu i całym sercem go popieram. Miałam swoje obawy, czy taka dieta jest właściwa, zdrowa, lecz gdy zaczęłam się interesować tym tematem przekonałam się , ze moje obawy były niepotrzebne.
wszystko czego się dowiedziałam skłoniło mnie to do przejścia tego jakże naturalnego etapu z bycia wegetarianka do próby bycia weganka.




Nie jest to dla mnie łatwa decyzja, ponieważ jestem TOTALNĄ miłośniczka czekolady, tej mlecznej, rozpływającej się w ustach ( a nawet już w palcach). Uwielbiam M&M'sy, czekoladowe draże wszelkiego rodzaju i tak naprawdę wszystko co jest z czekolady. Jak pewnie Wam wiadomo w składzie czekolady jest mleko. Wiem, że są czekolady wegańskie i właśnie jestem na etapie zamawiania ich by sprawdzić czy są "zjadliwe":).
Tym postem chciałabym Was zaprosić do obserwowania mojego mini cyklu z serii "Mój weganizm krok, po kroku". Sporo nad tym myślałam i postanowiłam dietę wegańska wprowadzić do mojego jadłospisu etapowo, a tymi etapami chciałabym się z Wami podzielic. Mam nadzieje, że bedziecie komentowac, radzic i pomagac mi w zmianie sposobu odżywiania.




W cyklu ktory chciałabym rozpocząc będę dzieliła się z Wami opinią o produktach wegańskich które znajdę w Danii oraz ich wykorzystaniu w mojej diecie. Będę relacjonowac moje wrażenia i wywzania które będę sobie stawiała.


A jakie były Wasze początki, jak Wy radziliście sobie na początku wegańskiej/wegetariańskiej drogi?:)


Trzymajcie za mnie kciuki,



                                                                                                                                            B.W.N.

4 komentarze:

  1. Trzymam kciuki z całych sił!
    Ja jestem już weganką od roku, nie żałuje tej decyzji,a wręcz powiem, że zdziwiło mnie jak łatwo to przyszło. Nie tęsknie za żadnymi smakami,ponieważ niczego sobie nie odmawiam,uwielbiam gotować i eksperymentować w kuchni, a zweganizowanie wszystkich potraw jest jak najbardziej osiągalne (czasem wymaga tylko trochę wysiłku umysłowego) ;) Za czekoladą myślę,że też nie będziesz tęsknić,a na zdrowie ci wyjdzie przyzwyczajenie się do gorzkiej czekolady bez mleka :)
    Pozdrawiam i jeszcze raz powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też przechodzę na weganizm,jest to u mnie koniecznośc jeśli nie chcę się truć chemicznymi lekami.W moim przypadku przebiega to dosyć łatwo i jak pisze allis acat można zweganizowć prawie wszystko.Życzę powodzenia ,będę kibicować i podsyłam linki do przydatnych stron /weganskich/
    http://zdrowienatalerzu.pl/
    http://smakoterapia.blogspot.com/
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja w większości dań głównych, deserów wierna jestem diecie wegańskiej, jednak jajka i nabiał wygrywają podczas śniadań. Wegetarianką jestem od 9 roku życia, czyli już od 14 lat i uznaję to jako jeden z moich życiowych sukcesów. ;)

    Życzę Ci powodzenia! :-)
    Martyna

    OdpowiedzUsuń
  4. W czasach przedinternetowych uczestniczyłam w spotkaniach na temat ekologii, wegetarianizmu itd. Dużo spraw w tamtych (nastoletnich) latach przemyślałam. W wyniku tego - w podobnym czasie - doszłam do wegetarianizmu i ateizmu. Nie miałam problemu nawet w latach 90. z w miarę prawidłowym odżywianiem się. Na początku było trochę zgrzytów w obrębie rodziny - wiadomo: pionierzy nie mają łatwo - ale potem np. moja matka zaczęła gotować bardziej świadomie i wyeliminowała sporo niezdrowych rzeczy z menu.
    Także byłam wegetarianką ok. 26 lat, a od prawie roku jestem weganką. I jakoś psychicznie jest mi lżej ;-)
    Zatem można rzec, że u mnie kwestie etyczne raczej przeważają nad zdrowotnymi, choć nie zawsze jestem czujna lub zwyczajnie świadoma pewnych rzeczy. Zdarza mi się jednak zdobyć z odzysku jakieś ubranie z domieszką wełny albo kupić kosmetyk niewegański (mam ich chyba sporo jeszcze szafce), ale testowanych na zwierzętach nie kupuję od lat.
    Czuję się dobrze, w zasadzie w ogóle nie choruję - przytrafiają mi się jedynie krótkotrwałe, lekkie przeziębienia.
    Życzę Ci powodzenia oraz wsparcia najbliższego otoczenia, bo uważam, że to ważne :-)

    OdpowiedzUsuń